niedziela, 16 września 2012

Cabin in the woods - czyżby typowy horror dla nastolatków?

W ostatnim komentarzu zamieszczona była prośba o więcej filmów zagranicznych. W porządku, dzisiaj nie będzie znęcania się nad rodzimą kinematografią. Zamieszczajcie więcej swoich komentarzy i piszcie do mnie na paulobor@interia.pl .Wszystkie wasze sugestie będą mile widziane.

Jeszcze niedawno zasypywani byliśmy kolejnymi produkcjami mającymi na celu zapędzić nas do ciemnych sal, dać się zamknąć i ... nie,nie zgładzić, lecz przepełnić strachem i napchać trochę kieszenie filmowców.
Filmy podsuwające nam kolejne kataklizmy (2012 ) , epidemie (Contagion) , czy armie zombiech (nie każcie mi wymieniać) mają oczywiście swoje podstawy w dawnych horrorach z lat 80. i 90. Produkcje te oparte były na lalkach, gęstej atmosferze tajemnicy i najczęściej młodych bohaterach odkrywających straszliwą zbrodnię.

Jak wszystko co masowe część z nich przepadła w zakamarkach dziejów, jednak część, z najlepszymi schematami, wciąż jest powielana. Jak wyjść z tłumu? Jak zaoferować coś nowego widzom karmionym wciąż tą samą nieświeżą (dosłownie) papką?



Tak, wreszcie mamy porządną kpinę z wszelakiej maści horrorów i kina młodzieżowego. Kpinę głęboko ukrytą, wręcz niezauważoną przez recenzentów i widzów.
W sytuacji kiedy jest brak wylewających się z ekranu gagów , a jedynie podsuwanie nam "materiału źródłowego" część patrzy na Domek w lesie jak na horror klasy C lub D.

A nawet jako horror jest całkiem niezły. Nie jest straszny, gdyż mało który horror naprawdę jest straszny, za to w paru momentach sprawia, że wyrzucilibyśmy popcorn w powietrze, albo dziewczyna siedząca obok złapała by nas mocniej za rękę. Wywołanie szoku działa o wiele sugestywniej, niż epatowanie zombie i blisko mu chociażby do REC'a.
Sama parodia też jest misternie zbudowana. Kolejny raz możemy zobaczyć tak oklepane postacie jak sportowiec-durna blondynka-nerd-cnotka ,że sami twórcy każą nam zwrócić uwagę jak bardzo ten motyw jest eksploatowany.
Podobnie dzieje się z innymi motywami, które łatwo znaleźć na stronach o "prawdach z horrorów" ,takich jak chociażby rozdzielanie się lub ucieczka przed kaleką. No i dochodzi oczywiście wiecznie jarający koleś z tekstami godnymi mędrca z gór, którego nikt nie słucha lecz łaskawie toleruje. Serio, znacie kogoś takiego?


Cała historia ciekawie przeradza się z zupełnie inny wątek, pojawiają się nawiązania do Resident Evila,a następnie jesteśmy uraczeni zupełnie niespodziewanych obrotem spraw. Serio, końcówka tego filmu to jeden z atutów Domku w lesie, a wyobraźni zazdroszczę scenarzystom. Nie będę psuł wam zabawy.

Cabin in the woods warto obejrzeć. Gra aktorska jest całkiem przyjemna, w jednej z ról Thor czyli Chris Hemsworth , nic nie żenuje ,o co niełatwo tak podchodząc do zagadnienia horrorów. Autorom udało się doskonale budowanie napięcia podczas najważniejszych scen i wplecienie pozornie reality-show w całą tą fabułę. Brawa dla reżysera za wreszcie ...świeże podejście do tematu filmu o umarlakach. Polecam



PS: W jednej ze scen pojawia się jednorożec i masakruje ludzi. Znak jakości za to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz