niedziela, 9 września 2012

Stawka większa niż śmierć, niestety budżet mniejszy niż być powinien

Sam nie wiem od czego dzisiaj zacząć. Film Patryka Vegi ze scenariuszem Pasikowskiego wzbudził we mnie mieszane uczucia.
Dla tych co widzieli serial i byli jego entuzjastami (leci co jakiś czas w telewizji gdyby ktoś chciał się zainteresować) film będzie bolesnym przeżyciem. Kloss AD 2012 bywa żałosny , groteskowy i po prostu boli. Musimy go również bardziej rozpatrzeć jako film Vegi (autor przeboju Ciacho- ta dam !), niż Pasikowskiego. Sam scenariusz nie jest zły. Jest ciekawą wariacją na temat położenia Bursztynowej Komnaty i losu nazistów po upadku Trzeciej Rzeszy. Aż szkoda, że nie pociągnięto akcji w tym kierunku i nie wykorzystano dobrych aktorów ( Olbrychski, Karewicz, Mikulski) do zagrania więcej scen.
Zamiast tego mamy Kota, Żmudę-Trzebiatowską (iście Oskarowa rola) i Adamczyka (broni się dobrze nasz Karol vel Papież vel Chopin vel Lars Rainer). No i ....uwaga...
Mecwaldowskiego i Karolaka!

W iście Hollywoodzkiej historii(ale nie oprawie), mamy zarówno wielką miłość, tajemnicę, skarb i oczywiście powrót bohatera na scenę.
Film wreszcie nie jest do końca przegrany. Broni się i nawet próbuje odpowiadać ogniem. Co jakiś czas wręcz pluje ,jednak nie zmienia do faktu, że na koniec i tak nie trafia i pada na deski.
Wg mnie mógł tu trochę zawinić budżet. W sytuacji kiedy epopeja narodowa : Bitwa Warszawska , ma mniejszy budżet niż film prywatnego zachodniego reżysera bez zaplecza państwa, musi być trudno kręcić komercyjne filmy bez ogromnej ilości product placement i darmowych plenerów w sercu Warszawy.
Boli wiele rzeczy. Począwszy od wybuchów (jest ich całkiem sporo) ,poprzez efekty specjalne, kończąc na komputerowych. Czy naprawdę Tomasz Bagiński nie mógł zaofiarować pomocy i stworzyć pare ładnych animacji w wolnej chwili? Eh...
Ona już wie, że kiepsko gra.


W sytuacji kiedy mamy do czynienia z filmem wojennym przydałoby się trochę plenerów i walk. Biedna i stara wersja serialowa tu broni się doskonale, wzbudzała o wiele więcej napięcia i emocji
Film rujnuje według mnie duet Kot-Trzebiatowska. Większość żenujących scen jest właśnie ich zasługą. Naprawdę nie było innych, dobrych aktorek? Na dodatek gra 17-latkę (sic!!!). Jak chcecie zobaczyć 17-latkę wpiszcie sobie w google "Sara- Agnieszka Włodarczyk". Tak powinna wyglądać postać Elzy.

Z niecierpliwością czekam na kolejny płód Patryka Vegi. Jedynym plusem jest postać młodego Brunnera w roli Adamczyka . Nie ratuje filmu ale miło widzieć, że nie jest beznadziejny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz